Ostatnio (właściwie to dzisiaj od rana) zainteresowało mnie pewne zagadnienie - mianowicie kwestia pochodzenia nazw ulic legnickich z okresu 1945-1947. Uświadomiłem sobie bowiem z całą dobitnością, iż właściwie nic nie wiemy o ludziach którzy w tym okresie nazwy legnickich ulic wprowadzali. W przypadku Wrocławia proces ten został doskonale opisany, znany jest skład Komisji do Zmiany Nazw Ulic - do której notabene wchodziły niezwykle interesujące postacie jak choćby Andrzej Jochelson - prawnik mający szlacheckie, rosyjskie pochodzenie (później represjonowany przez władze komunistyczne) czy Mieczysław Kofta - ojciec Jonasza Kofty, pochodzący z zasymilowanej rodziny żydowskiej. Ciekawi mnie niezmiernie natomiast kto za pionierskie, legnickie zmiany nazw ulic odpowiadał - zapewne jednak aby na to pytanie choćby w niewielkim stopniu odpowiedzieć należałoby dotrzeć do dokumentacji wytworzonej
przez Komisję Specjalną działającą przy prezydencie miasta lub przy przewodniczącym Miejskiej Rady Narodowej. Fascynujące jest to zagadnienie nad którym ślęczę dziś kilka godzin, zarówno przerzucając sterty książek jak i w pełni korzystając z dobrodziejstw digitalizacji. Jest to moim zdaniem dość żałosne, że tak istotna kwestia jest w mieście ZUPEŁNIE NIEZNANA, a twórcy wielu nazw ulic które przecież zachowały się do dnia dzisiejszego
pozostają zupełnie anonimowi. Niewątpliwie maszyna tego nie zrobiła, powyższą nazwę ulicy ktoś przecież w 1946 roku musiał nadać...
Podzielam stanowisko Kosy. Niestety to kolejny aspekt legnickiej współczesnej historii, który nie został w odpowiedni sposób udokumentowany i przedstawiony. I o ile porównywanie do Wrocławia czy innych dużych miast może być nietrafione, to już bardzo ciekawi mnie jak poszczególne kwestie dot. współczesnej historii prezentują się dajmy na to w Wałbrzychu, Świdnicy czy Jeleniej Górze.
A ja nie podzielam Waszego stanowiska :) Odsyłam do lektury artykułu M. Juniszewski Hodonimy powojennej Legnicy, w: W. Kondusza (red.)Szkice legnickie, tom XXXVIII, Legnica 2017, s. 275-291.
Widzisz Iras - to nie do końca tak powinno być, aby kwestia, o której rozmawiamy, była omówiona i dostępna jedynie w "Szkicach legnickich", do których ma się ograniczony dostęp (część jest w sieci jako pdf, do części nie). Po prostu chyba każdy to odczuwa, że ten temat jak i wiele innych - przez ograniczony dostęp do materiałów źródłowych - jest przedmiotem zainteresowania wyłącznie wąskiej grupy sympatyków miasta Legnicy.