Właściciel M.J. dbał o jawę, myślę, że da się na niej jeszcze jeździć? Kiedyś M. wyciął swemu koledze niezły numer (w l. 60. XX w.). Z lekka przemalował jawę i dodał milicyjne gadżety, zaczaił się na kolegę, który jeździł służbowym pojazdem marki Nysa i który codziennie odwoził dziewczynę do domu (spalając przy tym zakładową benzynę). Nyska nie zatrzymała się na żądanie fałszywego milicjanta M. Pościg trwał aż do wytracenia benzyny przez ściganego :) Taki numer zapamiętuje się na całe życie :) Dodam, że w PRL nie można było używać samochodów firmy do celów prywatnych.