Pierwsze informacje dotyczące Pasiecznej pochodzą z I połowy XIII wieku i związane są z dziejami jednego z najbardziej znanych zakonów rycerskich.
Joannici – bo o nich mowa – przybyli do Polski w XII wieku. Pojawili się również na Śląsku. Między 1201 a 1203 rokiem kasztelan Ryczyny, Imbram, nadał im kościół św. Piotra w
Strzegomiu. Syn Imbrama, Paweł, w 1239 roku, w dniu konsekracji kościoła św. Pawła i Piotra w Strzegomiu, przekazał joannitom wieś Pasieczną (nazywaną wówczas Siedlec, bądź Pazeyczna) z młynem, potokiem i lasem. Nadanie ziem we wsi na rzecz zakonu zostało potwierdzone przez papieża Innocentego IV w 1246 roku. W średniowieczu bardzo często spotykamy przypadki udzielania darowizn na rzecz Kościoła w postaci obszarów wiejskich, aby przede wszystkim zapewnić zakonom źródło utrzymania. Strzegomscy joannici czerpali ze wsi dochody, m. in. tak zwaną dziesięcinę: każdy chłop zobowiązany był dostarczyć zakonowi 1/10 swoich plonów. Świadczenia wsi Pasiecznej na rzecz strzegomskich joannitów potwierdzone zostały w dokumencie wystawionym 4 lutego 1255 roku przez biskupa wrocławskiego Tomasza I. Pomijając rozliczne daty i szczegóły, najistotniejsze jest to, że już w XIII wieku (!) istniała miejscowość o nazwie Pasieczna, wieś położona nad potokiem (chodzi tu o rzekę Pełcznicę) przy którym istniał młyn. Ponadto z dokumentu wystawionego przez plebana Jana i wójta świdnickiego Henryka dowiadujemy się, że na terenie wsi istniały ogrody, nabyte przez joannitów strzegomskich w 1279 roku.
Dobra ziemskie w Pasiecznej, będące we władaniu Joannitów posiadały swojego rektora, który zarządzał majątkiem w imieniu władz zakonu. Zachował się dokument z 1305 roku, w którym pojawia się, bynajmniej w nienajlepszych okolicznościach rektor ziem Pasiecznej, Konrad: "My Beatrycze, księżna Śląska i pani na Książu [...] potwierdzamy, iż Konrad de Langinberc, niegdyś młynarz w Stanowicach, ręką brata Konrada, niegdyś zarządcy folwarku w Pasiecznej, życia został pozbawiony. [...]” Z powodu tego zabójstwa brat Gunter, w tym czasie komtur [w Strzegomiu], po zasięgnięciu rady, żonie, dzieciom oraz krewnym zabitego stosowną kwotę zaproponował a czcigodna żona zabitego a także dzieci jego kwotę 12 grzywien srebra przejęły. [...] Na znak tejże umowy na miejscu zabójstwa został umieszczony krzyż. Po spełnieniu wszystkich warunków, obie strony w sądzie, w obecności wójta i ławników, dziękując za dobre warunki, zrzekli się pod przysięgą wszelkich działań zmierzających do dokonania zemsty. [...]” Nie wiadomo w jaki sposób zginął młynarz ze Stanowic, zachował się jednak
Krzyż pokutny(a raczej jego górna część), o którym mowa w przytoczonym dokumencie. Jest to prawdopodobnie największy krzyż pokutny w Europie.
Łukasz S. (Artykuł ten jest mojego autorstwa i ukazał się w czasopiśmie "Rozmaitości Jaworzyńskie")