Bartłomiej Knapik - dziennikarz "Słowa Polskiego Gazety Wrocławskiej "
"Gazeta Wrocławska / Wieczór Wrocławia - Osiedla" wydanie z dn. 10 czerwca 2005
Mimo, że znajduje się w Śródmieściu, nie ma na niej ani jednego sklepu czy punktu usługowego. Jedna z najlepiej zachowanych uliczek jest także jedną ze spokojniejszych w mieście. I na tym polega jej czar.
|
Niewielka i urokliwa ulica Ukryta, która prowadzi od Sienkiewicza do Wydziału Architektury Politechniki Wrocławskiej, ma niewiele ponad sto lat. Po raz pierwszy pojawiła się w niemieckich planach urbanistycznych w 1896 roku. W terenie została wytyczona cztery lata później. Pierwsze secesyjne kamienice czynszowe wyrosły przy niej w latach 1902 -1904. Patronem ulicy został Heinrich Fiedler - założyciel Konigliche Gewerbeschule przy ul. Prusa (Królewska Szkoła Rzemiosł - dzisiejszy Wydział Architektury PWr).
Wojna w piwnicy
Ulica przez cały czas oblężenia była zamieszkana. Maria Adamczak, w tym czasie Alexander, 86-letnia dziś Polka urodzona koło Ząbkowic Śląskich (Frankenstein), do dziś wspomina oblężenie, które z dwuletnią córką przeżyła w piwnicy budynku przy ul.Ukrytej.
- Mieszkałam przy dzisiejszej ul.Powstańców Śląskich 117. Moja kamienica była pierwszą ofiarą tej wojny. Zaraz po rozpoczęciu oblężenia 22 lutego , spadły na nią bomby, grzebiąc w ruinach moich braci. Mnie i moją dwuletnią córkę uratowało to, że akurat byłyśmy na dworze. Ale to był środek zimy. A ja miałam tylko płaszcz, wojskowy pas i dokumenty - wspomina Maria Adamczak, mieszkanka kamienicy przy ul.Ukrytej. - Niemcy przerzucali nas z piwnicy do piwnicy. Aż wreszcie trafiłam tu, na Fiedlerstrasse. Kryliśmy się w tej piwnicy do końca oblężenia. A potem dzięki temu, że miałam dziecko, mogłam sobie wybrać pokój, w którym zamieszkałyśmy. Wtedy nie było tutaj nic - tylko żyrandol i piec. Ale byłam pierwszą mieszkanką ulicy Ukrytej - dodaje z dumą w głosie.
W porównaniu do większości ulic w mieście, Ukryta przetrwała II wojnę światową prawie bez szwanku. Dzięki temu można tam podziwiać jeden z najlepiej zachowanych zespołów kamienic we Wrocławiu
Znają się od lat
W czasie wojny najbardziej zniszczony został południowy odcinek ulicy. Leżało tam tyle gruzu, że wlot od strony Sienkiewicza był całkowicie niewidoczny. Legenda mówi, że właśnie temu zwałowisku gruzów ul.Ukryta zawdzięcza swoją nazwę. Zdobywcy Twierdzy Wrocław mieli ją znależć dobre kilka tygodni po upadku miasta.
Niestety odnalezienie Fiedlerstrasse oznaczało dla jej mieszkańców nowe kłopoty. Ponieważ w tym czasie w mieście trudno było o dach nad głową, a Ukryta przetrwała II wojnę światową prawie bez szwanku, władze miasta dokwaterowały tam mnóstwo ludzi.
- W każdym z czterech pokoi w tym mieszkaniu żyła inna rodzina. Za ścianą były trzy osoby, w następnym pokoju sześć, a jeszcze dalej pięć. I tylko ja z córką byłyśmy same - wspomina Maria Adamczak.
Potem Ukryta znów popadła w zapomnienie - na ponad dekadę. Gruz który został po tych kilku zburzonych kamienicach, leżał tam do połowy lat siedemdziesiątych. - Pamiętam jeszcze, że się bawiłem wśród tych ruin jako mały chłopczyk. Zniknął dopiero wtedy, gdy zaczęła się budowa tysiąclatki na rogu Górnickiego i Ukrytej - wspomina Adam Adamczak, syn Marii.
Szkoła ma wprawdzie adres przy ul.Górnickiego, ale wejście jest także od ul.Ukrytej. Dlatego na pytanie co się zmieniło od wojny, mieszkańcy wskazują właśnie podstawówkę i przychodnię, które powstały w latach 60. I, że nie są już tak młodzi jak kiedyś.
- Wszyscy się tu znają. Może to już nie te czasy, gdy przychodziło się do sąsiadów po dziesięć razy dziennie, bo nie jesteśmy już tacy młodzi. Ale dalej zatrzymujemy się i rozmawiamy, co u kogo słychać - mówi Adam Adamczak.
Wyszła z ukrycia
Przez minione 30 lat na ulicy Ukrytej nie zmieniło się właściwie nic. - Ostatnią poważną zmianą jest chyba adaptacja strychu, którą zrobiliśmy osiem lat temu, gdy się tu wprowadziliśmy. W naszej kamienicy pojawiły się tylko dwie nowe rodziny. Po przeciwnej stronie ulicy nowa jest co trzecia. Ale i tak zdecydowanie najwięcej jest ludzi, którzy się tu wychowali. I doskonale się znają - mówi Jakub Snopek, jeden z najnowszych mieszkańców Ukrytej.
Dlaczego mieszkańcy tak lubią swoją ulicę? Powodów jest kilka. Przede wszystkim jest tu naprawdę ładnie. Kamienice, mimo, że przydałoby się im malowanie, wciąż wyglądają dostojnie. W mieszkaniach do dziś zostały bogate sztukaterie. Jednak najważniejsze, że panuje tu spokój. Przy Ukrytej nie ma ani jednego sklepu czy lokalu użytkowego. - Co jakiś czas pojawia się tylko karetka. Ale poza tym to najcichsza ulica w mieście - zapewnia Jakub Snopek.
Ostatni odcinek historii tego miejsca został dopisany już w tym roku. Ulica wyszła z ukrycia, bo poprowadzono przez nią objazd przy okazji remontu ulic Sienkiewicza i Wyszyńskiego. Mieszkańcy przeżyli szok, widząc pod swoimi oknami TIR - y. Na szczęście ostatnio trasę objazdu zmieniono, więc Ukryta znów stała się cichą, spokojną i pełną uroku uliczką.
BOGACI MIESZCZANIE I ICH PRZEDOGRÓDKI
W tym czasie dzisiejsze Śródmieście, czyli właśnie okolica ulic Sienkiewicza i Nowowiejskiej, zamieszkiwali biedniejsi wrocławianie. Fiedlerstrasse była inna. Ale wiele wskazuje na to, że przed wojną przy ulicy Ukrytej mieszkali zamożni mieszczanie. Wskazują na to wyższe niż w okolicy piętra, bogate sztukaterie przy sufitach, które zachowały się do dzis i tzw. przedogródki, czyli niewielkie ogrody, przez które wchodziło się do odsuniętych od ulic kamienic. Podobne rozwiązania stosowano na reprezentacyjnych ulicach miasta - Kaiserstrasse (pl.Grunwaldzki), Tiegartenstrasse 9ul.Curie - Skłodowskiej), czy Kaiser-wilhelmstrasse (ul.Powstanców Śląskich). Istnienie przedogródków na ulicy Ukrytej potwierdza też fakt, że jest ona dwa razy szersza niż np. pobliska ul.Rozbrat.
|
Autor Bartłomiej Knapik dziennikarz "Słowa Polskiego Gazety Wrocławskiej "
Opracowanie: MT
Zdjęcia: dolny-slask.org.pl