Jesteś niezalogowany
NOWE KONTO

Polski Deutsch

      Zapomniałem hasło/login


ä ß ö ü ą ę ś ć ł ń ó ż ź
Nie znaleziono żadnego obiektu
opcje zaawansowane
Wyczyść




Kolejowy most zwodzony (rz. Regalica / LK 273), Szczecin
MarasDH: Nie obrotowy, tylko zwodzony.
Restauracja Blumengarten (dawna), Zębowice
marycha: Podmiana na lepszy skan.
ul. Chełmska, Cyców
Parsley: Przypisałem do poszczególnych obiektów.
Fabryka Papy H. Paula (dawna), ul. Na Ostatnim Groszu, Wrocław
morgot: Prośba o edycję obiektu i dodanie adresu.
Kościół NMP Królowej Polski, Milejowice
Mmaciek: Kolejny, zdumiewający przykład jak teoretycznie miejscowość "pod ręką" nie miała do tej pory ani jednego zdjecia współczesnego. Jako ciekawostkę wspomnę, że analizując na szybko mapy i zdjęcia satelitarne dostrzegłem, że niespełna 10 lat temu wyburzono sporo obiektów mieszkalno-gospodarczych w północnej części wsi, zaś od lat 90. naliczyłem ok. 15 wyburzonych budynków.
Osiedle Popowice (dawne), Wrocław
morgot: Założyłem obiekty i uzupełniłem opis zdjęcia.

Ostatnio dodane
znaczniki do mapy

Parsley
Parsley
Parsley
Parsley
morgot
Szyszka
morgot
morgot
morgot
jawc
jawc
Wolwro
Alistair
rajaser
kitapczy
Sendu
Sendu
rajaser
Parsley
Mmaciek
MacGyver_74

Ostatnio wyszukiwane hasła


 
 
 
 
Pamiętny dzień
Autor: bonczek/hydroforgroup/°, Data dodania: 2005-05-31 20:48:08, Aktualizacja: 2005-05-31 20:48:08, Odsłon: 3505

30 kwietnia 1793

To wszystko było echem wydarzeń francuskich jakie miały miejsce wiosną 1793 roku. Widmo tych wydarzeń zawisło nad Europą i dotarło także na Dolny Śląsk wzniecając ogniska niepokoju a w końcu powstanie czeladników we Wrocławiu.
Pierwsze ruchy "rewolucyjne" miały jednak swój początek w okolicach Kamiennej Góry, Kowar i Jeleniej Góry. Tam właśnie przeciwko protestującym tkaczom wysłano oddziały wojskowe z Wrocławia, Świdnicy by w końcu stanąć przed czeladnikami z Wrocławia. Zaczęło się niewinnie od iskry jaką było "prawo zwalniania" czeladników. W cechu krawców mistrzowie tego zawodu mogli zwalniać czeladników z wypowiedzeniem zaledwie 6-12 godzinnym podczas gdy sami czeladnicy musieli to robić z wyprzedzeniem tygodniowym obostrzonym zakazem rezygnacji z pracy przed końcem tygodnia. Iskrą całego procesu był wrocławski czeladnik narodowości węgierskiej Jan Michel. On właśnie bez uprzedzenia opuścił swojego mistrza w środku tygodnia za co został aresztowany przez ówczesne władze miejskie. Za Michelem wkrótce opowiedzieli sie inni czeladnicy krawieccy , którzy oprócz żądań dotyczących uwolnienia ich kolegi formułowali także inne umożliwiające im wypowiadanie pracy w każdym dniu tygodnia. Rozpoczął się strajk. Do Ratusza wysłano delegację starszych stowarzyszenia czeladniczego mająca na celu załagodzenie i rozwiązanie zaistniałego konfliktu. Wszystkich delegatów uwięziono a następnie rozpoczęto aresztowania wśród ponad 300 strajkujących czeladników. Dyrektorem policji wrocławskiej był w owych latach Werner, który nakazał odstawienie Michela do granicy austriackiej pod eskortą a pozostałych więzionych przymusić ostrym traktowaniem oraz chlebem i wodą do powrotu do pracy bez jakichkolwiek ustępstw.
Na wieść o tych planach za czeladnikami krawieckimi w mieście opowiedzieli się czeladnicy innych cechów oraz część mieszkańców miasta. 29 kwietnia ropoczął sie szturm więzień wrocławskich. Dokonali tego czeladnicy z biedotą miejską / jako ciekawostkę można dodać, iż nie szli z gołymi rękoma bowiem po za bronią podręczną ciągnęli ze sobą wozy z żywnością i piwem dla aresztowanych/. Z uwolnieniem, pomimo zdobycia więzień i aresztów był problem bo aresztowani nie chcięli ich opuścić do czasu gdy "główny bohater" Michel nie wróci do miasta. W opuszczeniu cel pomogło uroczyste zezwolenie i słowo starszych czeladników umożliwiające wszystkim udział w dalszych demonstracjach. Doszło do starć z wojskiem i splądrowania mieszkania Wernera jako uosobienia wszelkiego zła tamtych dni. Wernera nie złapano. Zemszczono się za to na jego powozie niszcząc go publicznie pod Pręgierzem. Noc 29/30 kwietnia to noc barykadowania sklepów, witryn, mieszkań w obawie przed rozruchami Na ulicach pojawiły się patrole wojskowe a w Rynku ustawiono działa.
Rankiem 30 kwietnia 1793 roku do Wrocławia przyjechał pruski minister Śląska Hoym. Zapoznawszy się z sytuacją nakazał natychmiast zawrócić z wygnania Michela. Złożył obietnicę pomyślnej realizacji i spełnienia postulatów czeladniczych a samego dyrektora policji Wernera nakazał odstawić do twierdzy w Nysie.
To wszystko było za mało i za późno. Wokól Ratusza od rana tłum narastał. Padły pierwsze salwy z dział.
Te salwy były ze ślepych naboi. Opuszczającego Wrocław Wernera obrzucona kamieniami. Do pierwszego krwawego starcia doszło na ulicy Nożowniczej po południu. Atak przypuścili kirasjerzy generała von Dolffsa.
Zostali odparci przez tłum atakujacy z dachów cegłami, kamieniami, dachówkami. Generał został ranny a wojsko wycofało się na ulicę Kuźniczą w kierunku Rynku. Na rogu Nożowniczej i Kuźniczej powstała pierwsza powstańcza barykada. Von Dollfs nie odpuścił i pomimo ran sprowadził spod Ratusza naładowane kartaczami działo i ustawił je u wylotu ulicy Kuźniczej na Rynek. Wydał rozkaz i padły pierwsze salwy. W wyniku kanonady zginęło 37 osób a 41 zostało ciężko rannych z których zmarło od ran 16. Do miasta ściągnięto dodatkowe pułki z sąsiednich garnizonów. Cofnięto żołnierzom urlopy. Walki jednak wygasły powoli.Czeladnicy i uczestnicy zamieszek zaprzestali ataków na żołnierzy a wojsko wstrzymało się z dalszą eskalacją działań przeciwko "powstańcom". Tragedia związana ze śmiercią kolegów i wypadkami tego dnia spowodowała, że w obliczu przewagi wojska załamał się bunt czeladników. Pomimo tego osiągnięto kompromis a nawet sukces. Władzemiejskie zobowiązały się rozpatrzyć postulaty czeladników. Tego typu obietnice znalazły się na wielu plakatach jakimi następnego dnia oklejono miasto. Ponadto miasto na własny koszt zobowiązało się pochować poległych w zamieszkach. Bohater całego zamieszania wrócił do Wrocławia o godzinie 16.00 tego samego dnia. Dostał on wraz z baronem Kamecke zadanie polegające na wygłaszaniu pojednawczych przemówień podczas wizyt w czeladniczych domach. Tam też po za obligatoryjnym przemówieniem pito zdrowie byłego aresztanta. Wygaszanie emocji i nastrojów trwało do 2 maja do czasu pogrzebu ofiar demonstracji. W pogrzebie uczestniczyło około 3000 czeladników. Cały kondukt był otoczony i pilnowany przez silne oddziały wojskowe. żadnych nowych incydentów nie odnotowano. Przyrzeczenia dane czeladnikom zostały dotrzymane.

Tak wyglądało kilka wrocławskich dni roku 1793.



bonczek/hydroforgroup/2005 na podstawie "Fakty mówią" - Gazeta Robotnicza 1952


/ / / /
/ / / /
/ / / / 29-41 / /