Zdjęcie tylko jedno i z boku, bo właścicielka, która tam leżakowała choć podjęła ze mną rozmowę, nie zgodziła się aby fotografować jej dom w czasie remontu. Trzeba będzie raz jeszcze podjechać i jak się to mówi "z partyzanta" zrobić zdjęcie. A może nie będzie nikogo w tym czasie.
Zapewne Arku. Wiem i rozumiem to co mówisz. Wytłumacz to właścicielowi. A próbowałeś już tak robić kiedy stoi przed tobą lub obok właściciel z twarzą otwartą i pięściami gotowymi do czynów. Nie jestem ułomkiem, ale po co tyle zachodu. Podjadę raz jeszcze i się kiedyś uda. Mówi się dziękuję i do widzenia, miłego dnia. I kiedyś się uda. Miałem już do czynienia z takimi przypadkami. I jakoś daję radę za każdym razem. Nic na siłę. Pozdrawiam.