Mieszkający od pradziejów na Parkowej Górze w Bielawie, skrzaty-paniątka (Herrleinen), pilnowały swej siedziby, oraz niezmierzonych skarbów, ukrytych pod ziemią. Jednak ich w miarę spokojny żywot, został zakłócony, gdy w okolicy zaczęło się osiedlać coraz więcej ludzi, zajmujących się nie tylko cichym rolnictwem, lecz także tkactwem z czyniącymi ciągły hałas krosnami. Miarę cierpliwości paniątek, przelało drążenie skał na południowym zboczu ich góry (kamieniołom "Biała skałka), potrzebnych na budowę nowych, już nie drewnianych domów, umacniania dróg i obudowywania dotąd swobodnie płynących potoków. Skrzaty postanowiły opuścić coraz ludniejszą Bielawę i poszukać spokojniejszej okolicy. Pewnej nocy zastukały do chłopskiej chaty gospodarza Herziga, prosząc go o przygotowanie konnego zaprzęgu i wywiezienie ich dobytku w spokojniejsze miejsce, gdyż w Bielawie dobrze im się żyło, gdy była spokojną i cichą wioską. Teraz jednak, gdy słyszą ciągle hałas krosien i stuk młotków kamieniarskich, a w strumieniu zamiast czystej wody, płynie brud z pranych, bielonych i farbowanych tkanin, ich spokojny byt w tym miejscu stał się niemożliwy do wytrzymania. Gospodarz zgodził się i zawiózł dobytek skrzatów, pod górę Ślężę, pokrytą jeszcze bardziej gęstym, niż dziś lasem http://dolny-slask.org.pl/4569348,foto.html . Tam wiodły spokojne życie, do lat I Wojny Światowej, kiedy poruszone jej nieszczęściami, powróciły do Bielawy, niosąc pomoc inwalidom wojennym http://dolny-slask.org.pl/3562032,foto.html?idEntity=515761 . Za wyświadczoną przysługę skrzaty, wypełniły pusty już wóz Herziga suchymi liśćmi. Ten jednak, oburzony tym nieco dziwnym wyrazem wdzięczności, gdy już oddalił się od Sobótki, wysypał liście do przydrożnego rowu. Jakież było jego zdumienie, gdy przyjechawszy do domu, zobaczył, że kilka listków, które jeszcze pozostały na wozie, zamieniły się w szczere złoto. Taka była wdzięczność paniątek za przysługę. Te "resztki" pozwoliły Herzigowi stać się bogatym człowiekiem, który wybudował pierwszy murowany dom mieszkalny w Bielawie, gospodę "Herzig Hof", późniejszy "Preussischer Hof", stojący do dzisiaj, przy ul. Piastowskiej 2 http://dolny-slask.org.pl/523739,Bielawa,Budynek_nr_2.html /SyG/. Na podstawie: Fritz Hoenow "Chronik von Langenbielau" -1931 PS. W 1916 r. Oskar Anders namalował obraz "Herrlein Wiederkunft" (Powrót Paniątek, Skrzatów). Obraz został zawieszony w sali reprezentacyjnej ratusza w niedzielę 26 stycznia 1916 r. w ozdobnej drewnianej ramie z wierszem bielawskiego kupca Franz'a Batig'a : " Nigdy nieśmiało, zawsze roztropnie, do ofiary nasze są chętne dłonie. Młotek i gwoździe ukoją lament, śmierci i ran wojny światowej spowodowany. Troska o chleb kraj nasz porusza. Nie zrzędźcie proszę, nieba nie wińcie, gwóźdź (wbity w ramę) niech wam odpłaci" (moje wolne tłumaczenie). W dniu tym na placu przed ratuszem (Ober Marktplatz), odświętnie przybranym ustawiły sie poczty sztandarowe bielawskich kościołów, organizacji kombatanckich, towarzystw gimnastycznych, ochotniczej straży pożarnej, szkół. Także inwalidzi i lżej ranni żołnierze z bielawskich lazaretów oraz kompania Landsturm'u. Wójt Bielawy Hermann Boehm zaapelował do mieszkańców o wykup srebrnych i złotych gwoździ które miały być wbijane w ramę obrazu, a nazwiska ofiarodawców wpisane do specjalnej "żelaznej księgi" Gwoździe ofiarował złotnik Schlosser, a księgę oprawioną w skórę z okuciami ufundował fabrykant Mittelstedt. Ozdobiony srebrem młotek był darem dyrektora Siefert'a z firmy CH. Dierig. Już w dniu uroczystości na fundusz "Kriegsinwalidenhilfe" (pomoc dla inwalidów wojennych) wpłynęło 9082,35 marek. Do końca wojny zebrano ponad 36 000 marek. Mimo umieszczenia funduszu na dobrze oprocentowanym koncie, powojenna inflacja spowodowała upadek fundacji. Obraz niestety, jak większość obrazów O. Anders'a, po II WŚ zaginął. Zachowały się tylko kopie tego obrazu. /SyG/