Jesteś niezalogowany
NOWE KONTO

Polski Deutsch

      Zapomniałem hasło/login


ä ß ö ü ą ę ś ć ł ń ó ż ź
Nie znaleziono żadnego obiektu
opcje zaawansowane
Wyczyść




ul. Dąbrowszczaków, Olsztyn
dariuszfaranciszek: Masz rację na 100 procent :) widoczne boniowanie po prawej stronie za narożnikiem, właściwie ta ściana jest bez większych zmian .
Państwowe Zakłady Przemysłu Fermentacyjnego (dawne), ul. Górnicza (Górnicka) (dawna), Legnica
VonGregor: Z uwagi na walec leżący po prawej stronie wnoszę, że to jakiś zakład produkujący maszyny papiernicze lub drukarskie - dla porównania:
Zakłady Persan Polska, ul. Krakowska, Wrocław
MacGyver_74: A może pobliski Spomasz? :)
Orszak Trzech Króli (2024), Wałbrzych
MacGyver_74: Dodam jeszcze Emiliana Szwaję...

Ostatnio dodane
znaczniki do mapy

Ireneusz1966
Rob G.
Ireneusz1966
Sendu
Sendu
Sendu
Termit
TW40
TW40
prysman
Ireneusz1966
MacGyver_74
Ireneusz1966
MacGyver_74
Ireneusz1966
MacGyver_74
Ireneusz1966
Ireneusz1966
Iras (Legzol)
Sendu
Sendu

Ostatnio wyszukiwane hasła


 
 
 
 
Stare szmaty, butelki kupuim
Autor: maras°, Data dodania: 2013-04-21 16:57:59, Aktualizacja: 2013-04-21 16:57:59, Odsłon: 4800

Tak, pierwszy sklep, który pamiętam, to ten na Przodowników Pracy, po schodkach w dół, małe pomieszczenie zawsze pełne ludzi.
 
 
 
 

 


/ /
maras | 2013-04-21 17:00:23
Tradycyjnie polecam prześwietne opowiadanie Zoni :)
wito | 2013-04-21 18:49:58
Garnki kamienne-naczynie ceramiczne z kamionki. Mleko w butelkach-niepasteryzowane, z różnego koloru kapslami z cienkiej folii alu, gdy stało pod drzwiami domu, podobno sikorki potrafiły wydziobać dziurkę w niej i hajda, ubywało tłuszczu. Skrzynki z butelkami mleka stały często na chodnikach i żaden terrorysta nigdy do niego nie nalał żadnego tężca, nikt nie zabierał litrami do domu ani nie pryskał farbą w aerozolu, twierdząc, że uprawia sztukę graffiti. Mleko to piło się często prosto z butelki, a z ciepłym, chrupiącym chlebem stanowiło często wartościowy posiłek. A takie zimne mleko jak gasiło tzw Saharę po chorobie indonezyjskiej ! Gdy takie mleko postało ze dwa dni, w y s y p y w a ł o się je, zbrylone do kubka i zajadało łyżką. Nazywało się to kwaśne mleko, lub zsiadłe. Na wierzchu miało warstewkę masła. Masło- produkt spożywany w czasie gdy nie groziła skleroza, a nie znano masła roślinnego. Margaryna służyła do pieczenia ciast. Wędrowni ostrzyciele chodzili po ulicach, a gdy upatrzyli sobie jakieś miejsce, rozstawiali maszynę napędzaną tzw pedałem i uderzali młotkiem w płytkę metelową, która wydając donośny dżwięk, zwabiała mieszkańców z tępymi nożyczkami i nożami. Na podwórkach kilkuosobowe kapele, lub pojedynczy muzyk zarabiali grając na akordeonie, skrzypcach itp. Pieniądze zrzucano im zawinięte w kawałek papieru. U "rzeżnika" kupowało się mięso z półtuszy, podzielone na oczach klienta tasakiem godnym Zbyszka z Bogdańca. Widok jejmości ćwiartującej z zamachem tasakiem mięso na specjalnym stole rzeżnickim, budził zawsze moje wspomnienie walk rycerskich. Brawo zoniu. Częstuj nas dalej, prosimy.
Wincenty Miros | 2013-04-21 20:11:39
Wito. Gdzie tamte czasy, gdzie tamten świat?
wilk.wroclaw | 2013-04-22 14:53:45
ja pamiętam watę cukrową, która smakowała jak największe i super wyrafinowane przysmaki, po zjedzeniu waty zostawał patyczek, szukało się kawałka styropianu, nadawało mu kształt łódki, patyczek stawał się masztem z żaglem zrobionym z kartki, większa kałuża i już... a największą karą był głos mamy z daleka "...wracaj do domu, już późno!" - "Mamo, jeszcze trochę!!"
marko | 2018-03-15 00:56:45
Za moich lat dziecinnych (lata sześćdziesiąte) na moje podwórko nie przychodzili już handlarze, ale "ostrzyciel" zjawiał się od czasu do czasu, a oprócz tego pan grający na skrzypcach - najczęściej grał "Błękitne bolero" albo "Pamiętasz Capri". Też się trochę wzruszyłem czytając ten opis.
StaSta | 2013-04-21 19:20:55
Bardzo dobrze pamiętam tego pana i jego śpiewkę "Flaszki kupuji, stare łachy, stare buty, stare materace, flaszkiiiiiiiiiiiiiii:). Jeździł w latach 50-tych również po uliczkach Grabiszynka.
Wincenty Miros | 2013-04-21 20:07:17
Droga Zoniu! Chociaż jestem niemłodym już facetem to naprawdę się wzruszyłem. Tym opowiadaniem poruszyłaś moje najgłębsze dziecinne i młodzieńcze wspomnienia. Wszystko co piszesz o czasach, miejscach, rzeczach i zdarzeniach pozwoliło mi wrócić na chwilę do tamtych lat. Dziękuję Ci bardzo!
cezar56 | 2013-04-22 19:42:15
Pamiętam wózek pchany przez gościa i okrzyk " butelki szmatyyyy " , zamienialiśmy butelki na korki do pistoletu. Często obierało się taki koreki wydłubany "ładunek" podrzucał się paniusiom w pończoszkach- dziury murowane. Często przy obieraniu korka eksplodował w rękach , bolało jak cholera. U fryzjera na Kruczej strzygłem się za 10 zł " Krótko po męsku z przedziałkiem ", a ze spożywczego na rogu Mieleckiej i Kruczej w kance niosło się mleko lub śmietanę. Po drugiej stronie skrzyżowania był punkt Toto Lotka za 10 zł kupon na 3 losowania nosiłem rodzicom w sobotę bo losowanie tylko raz w niedzielę.
arkadoo | 2013-04-24 08:03:04
Bardzo sympatycznie napisany artykuł :)
flowerpower | 2013-04-25 02:13:00
"Baby ze wsi" ze śmietaną, serem i jajkami Sępolno miało na co dzień - przychodziły z sąsiedniego Swojca (nikt wtedy nie mówił na Swojec Swojczyce) i handlowały pod sklepami na ul.Partyzantów. A pan z wózkiem zabierający z naszej piwnicy butelki zawsze dawał mi pierścionek "złoty" z czerwonym oczkiem.
Czaja Leszek | 2014-05-07 15:40:52
U nas ziemniaki kupowało się w ten sposób, że jesienią wcześnie rano szło się na ul.Wałbrzyską, którą chłopi jechali furmankami na targ. Prosiło się woźnicę aby podjechał pod dom i prosto z wozu kupowało się 50 kg worki z ziemniakami."Baby ze wsi" też nas zaopatrywały w nabiał..