Jesteś niezalogowany
NOWE KONTO

Polski Deutsch

      Zapomniałem hasło/login


ä ß ö ü ą ę ś ć ł ń ó ż ź
Nie znaleziono żadnego obiektu
opcje zaawansowane
Wyczyść




Śnieżka widziana z..., Karpacz
górski: To jest rzadkością, bo o wschodzie słońca (pora i kierunek skąd widać). Często obserwowałem takie zjawisko gdy słońce chyliło się ku zachodowi. Z DK-30 widziałem wielokrotnie między Chmieleniem a Pasiecznikiem , na zjeździe do Barcinka, czy okolic Rybnicy. Z Karpacza można trafić podwójny błysk - od szyb górnego (meteo) i dolneo spodka (restauracja). Obecnie jest łatwiej, bo komórka jest zawsze pod ...
Panoramy i widoki Międzyborza, Międzybórz
Lekok: Tylko pochwalić:)
Zdjęcia lotnicze, Świebodzice
Tony: Subtelna różnica, ale chyba Twoje lepsze. Wymieniłem :)
Stocznia rzeczna Konstal, ul. Michalczyka Kazimierza, Wrocław
Lekok: Dopisałem:)
Budynek nr 6, ul. Bema Józefa, gen., Wałbrzych
rajaser: Pusty plac za bramą wjazdową, to miejsce przyległej do budynku, nieistniejącej sali balowej.
Budynek nr 4, ul. Gnieźnieńska, Wrocław
Lekok: Zmieniłem stan obiektu na nieistniejący.

Ostatnio dodane
znaczniki do mapy

Szyszka
Paulus,
rajaser
Hellrid
MacGyver_74
Mmaciek
Rigo.
Hellrid
Hellrid
Hellrid
Wolwro
KrzysztofKudowa
KrzysztofKudowa
MacGyver_74
MacGyver_74
MacGyver_74
Hellrid
MacGyver_74
Hellrid
Hellrid
MacGyver_74

Ostatnio wyszukiwane hasła


 
 
 
 
Na początku były kremówki
Autor: kate16°, Data dodania: 2012-06-03 19:39:26, Aktualizacja: 2012-06-03 19:41:28, Odsłon: 1507

Któż nie zna smaku wybornego ciasta z kultowej cukierni na Psim Polu? Jej właściciele – Gondkowie mieszkają nad zakładem, w budynku przy ul. Krzywoustego. Przed wojną była tam masarnia. Są jeszcze skrawki niemieckiej przeszłości: solidny piec, magazyn do lodu, przedwojenna dzielarka do ciast fi rmy Herbst. – To rodzinny amulet. Za nic nie zamienimy jej na nową – mówi właściciel.

Barbara Kowalczyk: - Jak długą tradycję ma firma?


Andrzej Gondek: – Firma Gondek powstała w grudniu 1956 r. Ale jeszcze wcześniej, zaraz po wojnie przyjechała tutaj siostra mojego ojca. Razem z mężem na Krzywoustego prowadzili sklep-cukiernię. Mieli piec, w którym piekli chleb. Później wyjechali, a mój ojciec odkupił od nich wszystko i z Krakowa wraz z rodziną przeniósł się do Wrocławia. Z Krakowa przywiózł swoje przepisy i zaczął wypiekać kremówki, drożdżowe rogale z makiem, cztery rodzaje serników i – do dziś specjalność zakładu – torty w różnych kształtach i rozmiarach.

A potem Pan przejął dzieło ojca?


Nie tak od razu. Skończyłem studia na wydziale elektrycznym Politechniki Wrocławskiej, a potem nawet zacząłem pracować w swoim zawodzie. Ale ta praca mnie nie satysfakcjonowała. Wolałem być szefem sam dla siebie. Pracę w cukierni już znałem i zawsze lubiłem, mogłem eksperymentować, co sprawiało mi dużą frajdę. Pamiętam pierwsze samodzielnie ukręcone przeze mnie lody. Miałem 16 lat, rodzice wyjechali. Cały dzień kręciłem te lody, a później sprzedałem wszystko! To był taki mój mały chrzest bojowy. Fachu nauczyłem się od ojca, przekazał mi wszystkie tajniki cukiernictwa. Wprowadziliśmy wiele rodzajów ciast, ale zawsze bazujemy na surowcach naturalnych.

A skąd wtedy braliście lód do lodów? Przecież nie było agregatów?


Z Widawy! Przez całą zimę przywoziliśmy wozami bryły kry, które lądowały w magazynie z podwójnymi ścianami, z przestrzenią izolacyjną. Przełożone
trocinami – żeby się nie posklejały – cały rok służyły potem jako chłodziwo. Latem kawałki lodu wkładano do większego zbiornika i posypywano solą. W takiej solance, której temperatura zamarzania była niższa od zera, wirował kociołek, do którego wlewano masę z jaj, mleka i cukru.
I tak powstawały lody. Dopiero w latach 60. rodzice kupili agregat i przez kolejne 20 lat robiliśmy lody nowocześnie.
Później były kłopoty z surowcami, produkcja poszła w kierunku ciast.


Pielęgnujecie w zakładzie jakieś specjalne tradycje?


Tradycją w naszej firmie jest chrzest.
Uczeń dostaje biały strój, do tego typowo piekarską łopatę, długą na 2 m i jest wysyłany po różne sprawunki do sklepu. Koledzy w tym czasie stoją przy oknach i zrywają boki ze śmiechu… Oczywiście muszę pilnować, aby żarty nie były zbyt wymyślne.


Na koniec poproszę o radę, która może okazać siępomocna przed tłustym czwartkiem.
Co zrobić, aby pączki ładnie wyrosły,a chrust był chrupiący?


Najważniejszą rzeczą w pączkach jest mąka i dobre drożdże. Mąka odpowiada za konstrukcję ciasta, a drożdże za wytwarzanie gazu i rośnięcie ciasta.
Nie można zapominać o jajkach , cukrze i soli. W faworkach również istotną rzeczą jest mąka, a także dobrze wyrobione ciasto. Aby było chrupiące, warto do niego dodać odrobinę spirytusu. Nie należy się poddawać, trzeba próbować – tak długo, dopóki ciasto nie wyjdzie.
Metodą prób i błędów – ja bardzo często tak robiłem, jak chciałem coś nowego wprowadzić. Np. miodownik, który czasami wychodził za miękki, a czasami za twardy. Wielokrotnie musiałem wyrzucać nieudane ciasto, ale jak się udało, spisałem recepturę na kartce i teraz wiem, jak ma być prawidłowo

Rozmawiała Barbara Kowalczyk http://www.fundacjakds.pl/fdps/pliki/zawida_gazetka_nr4.pdf


/ / / / 302 /